{Zwrotka 1: ZBUKU]
Nigdy w ?yciu nie chcia?em by? policjantem
Mama chcia?a prawnika ojcu (UanHooy)
Pami?tam moj? pierwsz? osiedlow? ?awk?
Jest tam do dzisiaj jak pod sklepem ?ul
Paru ziomków tutaj ceni?em za prawd?
Zosta? mi jeden zreszt? (UanHooy)
Par? dziewczyn które kocha?em naprawd?
Nie ma ju? ?adnej zreszt? (UanHooy)
Par? nocy dzia?a mi na wyobra?nie
Lecz by?a? jedn?...jedn? ze stu
Teraz w ko?cu mog? ci powiedzie? prawd?
Nigdy nic dla mnie nie znaczy?a?....
Mo?e moje ?ycie jednak jest sarkazmem
I kto? na górze tylko dobrze bawi si?
Szczerze wierze jednak ?e, ?yje naprawd?
I mam nadziej? ?e, to nie kolejny sen
Jako dzieciak ca?y czas z prawem na bakier
Mama chcia?a papier ojcu (UanHooy)
I tak po tym jak zosta?em licencjatem
Nadal raper zreszt? (UanHooy)
Nagle teraz ka?dy o mnie mord? k?apie
Gubi? si? powoli ju? w tym wszystkim sam
Cho? wiem kto tu moim szybkim bitem bratem
A w moim studio A.B.K.K Sista
Wszystko z g?owy zawsze wyrzucam na papier
Przez to nie p?acze za ?adn? z tamtych pa?
Mog?em przecie? zosta? zwyczajnym ch?opakiem
Poszed?em drog? jak C.H.A.D.A
Szczerze to niczego nie ?a?uje bracie
Od tamtej pory level podnios?em swój w chuj
I tak to co kocham zamieni?em w prace
I sobie radze a zreszt? (UanHooy)
Brak hajsu i brak czasu to mankament wi?c, jeba? to
Chc? pasu i chc? krasu jak kastu wi?c robi? to
Robi? rap w?a?nie tak
Matki moich by?ych my?l?, ?e to bez przysz?o?ci
Mo?ci panowie byli by lepsi dla ich córek
A ja jestem jaki jestem wi?c jeba? to
Chcia?em da? serce im wszystkim w podzi?ce
A w zamian dosta?em tylko samo z?o
No i co? Daj mi chwil?
Tyle czasu mia?em wyprzedzi?em ich na mil?
Widz? jak moj? ni? goni?, jebane no skille
Nie mówi? ?e, boga za nogi z?apa?em
Ale wstyd mi jest czasem jak s?ucham tych pierdów
I kuje mnie w uszy i dosy? mam, pomy?l tylko
Brak im duszy a, burzy si? jeden z drugim i mnie suszy
W gardle im dusi ale jeba? to (zreszt? UanHooy)
Tomado de AlbumCancionYLetra.com[Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]