Mrze garbus dosy? korzystnie:
W pogod? i babie lato.
Garbaty ?ywot mia? istnie,
I ?mier? ma istnie garbat?.
Mrze w drodze, w mgie? upowiciu,
Jakby ba?? trudn? rozstrzyga?,
A nic nie robi? w tym ?yciu,
Jeno garb d?wiga? i d?wiga?.
Tym garbem ?ebra? i ta?czy?,
Tym garbem duma? i roi?,
Do snu na plecach go nia?czy?,
Krwi? w?asn? karmi? i poi?.
A teraz ?mier? sobie skarbi,
W jej mrok wyd?u?y? ju? szyj?,
Jeno garb jeszcze si? garbi,
Pok?tnie ?yje i tyje.
Prze?y? swojego wielb??da
O równ? swej tuszy chwil?,
Nieboszczyk ciemno?? ogl?da,
A on ? te w s?o?cu motyle.
I do zmar?ego d?wigacza
Powiada, gro??c sw? k?od?:
"Co ten twój upór oznacza,
?e? w poprzek leg? mi przegrod??
Czy? w mgle potraci? kolana?
Czy? snem pomia?d?y? swe nogi?
Po co? mi? bra? na barana,
By zgubi? drog? w pó? drogi?
Tomado de AlbumCancionYLetra.comCzemu? ?bem utkwi? na cieniu?
Z trudem w twych barach si? mieszcz?!
Ciekawym, wieczysty leniu,
Dok?d poniesiesz mnie jeszcze?"